Które "Ja" spakowało się do walizki?
Analiza Transakcyjna w podróży
Właśnie wróciłam z Amsterdamu. Miasta, które tętni życiem, ale jednocześnie uczy sztuki zwolnienia tempa. Weekend z przyjaciółkami, niezliczone kanały, zapach świeżych wafli i ta niezwykła atmosfera, która sprawia, że chcesz zwolnić. A kiedy teraz, już w domu, wracam myślami do tych momentów, zastanawiam się: która część nas tak naprawdę podróżuje?
Teoretycznie wyjeżdżamy jako Dorosły z planem, listą atrakcji i przekonaniem, że tyle trzeba zobaczyć,
bo przecież to piękne miejsce, no i kto wie kiedy znów do niego wrócimy. Ale prawda jest taka, że gdzieś między jednym muzeum, a kolejną atrakcją nasze wewnętrzne Dziecko przejmuje stery. I dobrze!
Bo podróże to czas, kiedy warto pozwolić sobie na więcej luzu i spontaniczności.
U mnie stery przejęło zdecydowanie Dziecko, to wolne i chętnie z nim zostałam.
Dziecko: Gdy zamiast kolejnego punktu programu, wybieramy godzinę obserwacji życia nad kanałem, rozmowę i czas ze sobą. Przy okazji śmiejemy się do łez albo pozwalamy sobie na kolejnego stroopwafela bo przecież jesteśmy na wakacjach!
Rodzic: "Powinnyśmy już iść, miałyśmy wejść do muzeum i tyle rzeczy zobaczyć!" - jego głos czasem przypomina o obowiązkach, ale czy na pewno zawsze trzeba go słuchać?. Zdecydowanie postanowiłam go trochę uciszyć 😉
Dorosły: Godzi się z tym, że nie wszystko trzeba odhaczyć. Wie, że najlepsze wspomnienia często rodzą się właśnie w tych niezaplanowanych momentach. I na to postawiłam, wspomnienia i Nasz czas.
Czytając o Holandii natknęłam się na ciekawe słowo „gezelligheid”. Oznacza ciepłą, przytulną atmosferę, bycie razem bez presji i nadmiernego planowania. To trochę jak zdrowe wolne „Ja Dziecko” w Analizie Transakcyjnej, czyli właśnie ta umiejętność cieszenia się chwilą, bez ciągłego kontrolowania „Rodzica” czy analizowania „Dorosłego”. Może warto zabrać trochę tej filozofii ze sobą do Naszej codzienności?
Co myślicie? JA jestem zdecydowanie za!
Bo podróże to nie tylko nowe i piękne miejsca, to też laboratorium naszych relacji z samymi sobą i z bliskimi.
A jak jest u Was, które "Ja" najczęściej towarzyszy Wam na wyjazdach? Od dziś zdecydowanie polecam czasami się „zapomnieć” i odejść od rutyny, a póki co wracam wspomnieniami do miejsca, które zostawiło wiele cudownych wspomnień. A! no i na pewno tam jeszcze wrócę, właśnie po stroopwafla lub frytki
z majonezem!🚲
Dobrego dnia
Magda!






Amsterdam, lipiec 2025 r.